Obóz Szczepu Biały Brzeg 05.07 – 25.07.2014
O obozach można mówić wiele, różnych rzeczy: „Ten był najlepszy”, „Szybko minął”, „Dobrze, że się skończył” czy „Czemu już koniec?”. Ilu harcerzy, tyle opinii, ale jedno jest pewne. Każdy obóz niesie ze sobą nowe, niezapomniane doświadczenia oraz wyjątkowe wspomnienia. Nie ważne czy jest to nocowanie we własnoręcznie zrobionej chatce w środku lasu, czy kolejna warta nocna od 02:00 do 04:00, a może po prostu obieranie ziemniaków w kuchni. To wszystko nas zmienia i sprawia, że na obozy chce się wracać, by zobaczyć starych znajomych i przeżyć kolejne przygody!
Pamiątkowe zdjęcie Szczepu.
Pamiątkowe zdjęcie 47 ŁWDH z rejsu.
Każda wyprawa ma swój początek, my na niego wybraliśmy 05.07. Rozpoczęliśmy nasz obóz tradycyjnie – apelem. Na nim dh. Magda mianowała komendantów podobozów, zamknęła kilka stopni i przydzieliła nas do odpowiednich autokarów. Następnie wyruszyliśmy w podróż (o ile podróżą można nazwać półtorej godziny spędzone w autokarze by dojechać do celu). Na samej bazie od samego początku czekała nas ciężka praca, ponieważ każdy podobóz (nawet ten zuchowy) musiał postawić swoje namioty. Harcerze wprawieni w tych działaniach szybko się uwinęli, ale zuchom – dzięki ogromnemu wsparciu wędrowników z 47 ŁWDH oraz komendy obozu – nie zajęło to o wiele dłużej. Potem odbyła się błyskawiczna pionierka – postawiono bramy, zbudowano łóżka, szafy i półki, by na koniec ogrodzić się płotami oraz stworzyć okopy. Po weekendzie przyszedł czas na ognisko rozpoczynające, na którym trójka mędrców zdradziła nam czemu wszyscy się tu znaleźliśmy. Okazało się, że nasze krainy zamknięte są w szklanych kulach i znajdują się w Wieloświecie. Zazwyczaj są one rozdzielone, ale wtedy za sprawą magii udało nam się spotkać i poznać siebie nawzajem. Mieliśmy wiele krain, jedna – „πάντα εὐδαιμονεῖ”była pełna starożytnych greko-zuchów, które pod wodzą swoich bogów były szczęśliwe pod każdym względem. „Chłopcy z lasu” z 7ŁDH po stworzeniu okopów jako partyzanci walczyli z okupantem. 48 ŁDH postanowiła pomóc „Gondorowi” w zniszczeniu jedynego pierścienia. 10 ŁDH-ek odnalazła zaginioną „Atlantydę” na której zamieszkały i poznawały tajniki wysoko rozwiniętej cywilizacji, a 4 ŁDH „Zagubiona w czasoprzestrzeni” próbowała w trakcie podróży w czasie odnaleźć swoją rzeczywistość.
Patrol HS budujący bramę obozu.
Ognisko rozpoczynające obóz
Obóz mijał nam na różnego rodzaju grach, zabawach i zajęciach. Grecy w swojej starożytnej krainie debatowali nad tym czy mogą pozwolić Zeusowi odejść w niepamięć, Gondorczycy chcąc posiąść moc pierścienia postanowili stworzyć własne, a partyzanci odzyskali radiostacje przejęte przez Niemców. Obywatelki Atlantydy stworzyły kilka wynalazków, przeprowadziły niezliczone eksperymenty oraz poznały wymarłe języki. Natomiast dziewczyny zagubione w czasie odwiedziły Indian, Rzymian, Greków, udały się do średniowiecza, poznały Mariusza Zaruskiego i pomogły partyzantom w walce o niepodległość, ale nigdzie nie mogły zagrzać miejsca. Wszystkich łączyły tylko wspólne chwile, których najbardziej pożądali – wieczorne kręgi czy festiwal – w trakcie którego można było otrzymać nagrodę o nie byle jakiej wartości. Była to Złota, Srebrna lub Brązowa Szyszka, zaszczyt, który spotkał naprawdę niewielu mieszkańców. Odbywały się również wspólne warsztaty i gry, które nawiązywały do przyjaźni i zjednoczenia. W ich czasie wszyscy mieli okazję zaznać rozrywek niedostępnych w ich krainach – takich jak football amerykański, nordic walking, zajęcia cyrkowe czy zumba. Udało im się również ochłodzić się w potoku lub na basenie, zagrać w paintball czy zwiedzić Europę oglądając budowle w parku miniatur. Pomogła im również wspólna wycieczka do Kielc, w trakcie której stali się grotołazami czy poznawali rzeczy, którymi w bardziej odległych i tych bliższych czasach bawiły się dzieci.
Park miniatur w Kielcach
Zuch podczas zajęć cyrkowych
Zuchy i wędrownik podczas zajęć z footballu amerykańskiego.
Wieści o wspaniałych rzeczach, które jednoczyły te światy szybko się rozeszły tak, że również 47 ŁWDH zamieszkująca „Wyspę przetrwania” postanowiła poznać innych mieszkańców Wieloświatu. Droga jaką odbyli była długa i wyczerpująca, a ich celem było wybranie, najlepszego i najtwardszego mieszkańca. Na początku by dopłynąć na swoją wyspę wyruszyli w podróż na północ, nad Jeziorak. Stoczyli oni tam kilka „bitw morskich”, a ich dni były wypełnione żeglugą i zajęciami sprawdzającymi wiedzę, spostrzegawczość i wiele innych przydatnych umiejętności. 18.07 przybyli na swoją wyspę, gdzie czekały ich kolejne wymagające próby. Odbyli długą i wyczerpującą wędrówkę, postanowili zawalczyć z żywiołem wody i udać się na spływ kajakowy. Tu wykazali się niebanalnym myśleniem uczestnicząc w Debacie Oksfordzkiej. Popisali się również siłą ciała i tężyzną fizyczną podczas meczy footballu amerykańskiego.
Próba przeprawy przez „pajęczynkę”.
Zajęcia z footballu amerykańskiego.
18.07 na trudną wyprawę wyruszyli także najstarsi i najodważniejsi z nas. Ich zadaniem było znaleźć składnik, który pozwoli nam połączyć nasze światy w jeden wspólny. Po drodze mieli mnóstwo przygód. Udało im się odbyć długą podróż rowerami, czy wziąć udział w spływie kajakowym. Na swojej trasie trafili również do starej opuszczonej bazy, która była dokładną kopią naszej własnej.
Patrol HS na wędrówce.
Tak oto minęła cała przygoda. 23.07 przyszedł czas zagłady i destrukcji. Trzeba było zrównać wszystkie budowle z ziemią. Greckie imperium upadło, mieszkańcom Gondoru udało się zniszczyć pierścień i wyzwolić spod wpływu Saurona. Chłopcy z lasu wywalczyli wolną Polskę, dziewczyny Zagubione w czasoprzestrzeni odnalazły swój dom, a mieszkanki Atlantydy choć bardzo dobrze ją poznały to niestety zatraciły ją na zawsze. Również ludzie z Wyspy Przetrwania musieli się z nią pożegnać. Po wybraniu Króla Puszczy, nie mieli czego dalej poszukiwać i o co walczyć. Jednak poczuli oni wszyscy do siebie taką bliskość, że postanowili połączyć swoje światy w jeden wspólny i urządzić turniej wiedzy o sobie nawzajem w trakcie ostatniego, wspólnego, jednoczącego kominka.
Szczep podczas apelu kończącego obóz.
25.07 nadszedł czas powrotu. Wszyscy z naszej wspaniałej, idyllicznej krainy musieliśmy powrócić do rzeczywistości, która już tak kolorowo się nie prezentowała. Dla wielu był to pierwszy obóz, inni zapewniają, że wezmą udział w następnym, są też tacy, którym szara rzeczywistość niestety na to nie pozwoli – co przyznają z nutą smutku i żalu. Ale wszyscy przywieźli ze sobą bagaż doświadczeń, wspomnienia i coś wyjątkowego, czego nigdy nie stracą – nowych przyjaciół.
Więcej zdjęć można znaleźć w naszej galerii :)
pwd. Michał Wacławski HO
dh. Justyna Kuszewska