W długi weekend majowy odbyła się wyprawa, którą trochę przemilczano, a kompletnie niezasłużenie. Mianowicie, dawno nie zdarzyło się, by któraś z drużyn w naszym Szczepie była na tyle szalona, by na miejsce biwaku wybrać inne państwo. – Chwileczkę, chwileczkę! Inne państwo? Chodzi chyba o inną gminę… – mógłby pomyśleć czytelnik, zatroskany o formę autora, jednak fakty są niepodważalne. W dniach 27 kwietnia – 1 maja 4 ŁDH „Błyskawica” im. M. Zaruskiego wybrała się na biwak drużyny do czeskiej Pragi! A o tym co dziewczyny tam robiły, przeczytacie w poniższej relacji.
Za organizację wyjazdu była odpowiedzialna pwd. Halina Kuran HO, w ramach swojej próby przewodnikowskiej. Poniżej załączamy relację przygotowaną przez dziewczyny.
W dniach 27.04-01.05 wzięłyśmy udział w biwaku do Pragi. Podróż zajęła nam sporo czasu z powodu długiego postoju we Wrocławiu. Po dotarciu do Pragi czekała nas seria wyzwań: Musiałyśmy przedostać się pociągiem do miejscowości Senohraby, a następnie ze stacji dojść około 2 km przez las na pole namiotowe. Miejsce, w którym się zatrzymałyśmy było położone nad pięknym potokiem i widoki były malownicze. Następnym wyzwaniem dla dziewczyn było rozstawienie namiotów, w których spały, a kadra zabrała się za szykowanie posiłku. W trakcie pobytu odwiedziłyśmy starówkę w Pradze, gdzie został zorganizowany zwiad. Dziewczyny musiały dogadać się z Czechami i odszukać różne miejsca, a dodatkowo wysłać pocztówkę do Polski. Zobaczyłyśmy ruiny zamku szlacheckiego, który mieścił się 50 metrów od naszego miejsca noclegu. Jednego dnia poszłyśmy na wycieczkę do obserwatorium a wieczorem wzięłyśmy udział w lokalnym święcie palenia czarownic. Jest to czeski odpowiednik polskiego topienia Marzanny. Pogoda nam dopisała i tylko jednego dnia padał deszcz, co sprawiło nam trochę kłopotów, ale ostatecznie wszystko dobrze się skończyło. Droga powrotna minęła szybko i bezproblemowo, mimo kilkugodzinnej przesiadki we Wrocławiu. Zadowolone wróciłyśmy do domów i planujemy następne wyjazdy za granicę.
Jak widać, wyjazd był udany i należy tylko liczyć, że niedługo nastąpią kolejne równie ambitne wyprawy! Brawo!